Szara rzeczywistość....

/
3 Comments
   

 
 Czy zastanawiałaś się kiedyś jak będzie wyglądać Twoje życie? Czy pamiętasz plany, które snułaś będąc w podstawówce? Jak wyobrażałaś sobie siebie w wieku lat 20 a może 30? Czy chociaż część z nich się spełniła?
     Ja zawsze marzyłam o dużej rodzinie. O pięknym domu na wsi, w którym znajdzie się miejsce dla każdego, a jednocześnie nie będzie on za duży, aby można w nim było czuć, że domownicy są w bliskich relacjach. W moich planach obok domu miał być wielki ogród oraz sad. Wyobrażałam sobie jak razem z mężem bawimy się tam z gromadką naszych dzieci. Mogłam niemal usłyszeć nasz śmiech, wesołe przekomarzanie się, rozmowy... Chciałam, żeby to "nasze" miejsce tętniło życiem i tupotem małych stópek. O tak... Miałam piękne plany....

 
     Życie jednak takie plany weryfikuje. Nieważne co sobie wymarzymy. Podobno, jeżeli chcesz rozśmieszyć Życie, powiedz mu o swoich planach.
     Nie mieszkam u dużym domu. Ogród mogę sobie pooglądać w telewizji, albo kolorowych gazetach, bo gdy wyjrzę za okno widzę tylko szare blokowiska. Niestety... Start w dorosłe życie nie jest drogą usłaną różami. Marzenia zostają na dalszym planie - na światło dzienne wychodzą realia. Mieszkanie w bloku, niezbyt duże i ciasne i prawie własne, bo co miesiąc bank się o jego część upomina. A człowiek i tak cieszy się jak głupi, że "coś" ma, bo są ludzie w gorszych sytuacjach...
     Więc kocham ten moment, gdy są wakacje, gdy jest wolny czas, a ja mogę pojechać do rodziców na wieś. Tu, gdzie poranna kawa smakuje lepiej, bo piję ją na tarasie nie przejmując się tym, że gapią się na mnie sąsiedzi albo listonosz zastanie mnie w południe w piżamie. Tu, gdzie na wyciągnięcie ręki mam las i codziennie razem z maluszkiem możemy w nim spacerować wdychając piękny zapach i słuchając ptaków oraz szumu drzew. Tu, gdzie wyjście na świeże powietrze z Tusiaczkiem nie jest wyprawą, w której mamy do pokonania cztery piętra. Gdzie wózka nie trzeba taszczyć z ciemnej piwnicy. Tu gdzie nawet pięćdziesiąt razy w ciągu dnia możemy wychodzić na podwórko i chować się do domu. Kocham to...
              ...ale...
...nie zamieszkałabym tu... Dlaczego?
     Bo to jest szara rzeczywistość.....
.....wieś choć piękna, wspaniała i kochana nie da nam miejsca pracy...
...a o domu pod miastem możemy sobie jedynie tylko pomarzyć... 

 
 




You may also like

3 komentarze:

  1. Mam podobnie, tez marzylam o domu, a najpewniej skonczymyw mieszkaniu na kredyt. Ale mowi sie,ze trzeba xie cieszyc z tego co jest i doceniac to. Ze mamyrodzine,dach nad glowa,cieplo, milosc. To najwazniejsze. A ze domu nie ma. Kto wie co przyniesie przyszlosc. Moze jeszcze kiedys to marzenie sie uda spelnic:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja miałam podobne marzenia. Ale fakt, rzeczywistość weryfikuje je po swojemu. Mimo to cieszę się tym co mam i pozostaję optymistką,bo kto wie, co przyniesie jutro, prawda

    OdpowiedzUsuń
  3. mam tak mniej więcej jak chciałam, ale nigdy nie myślałam, że bedzie tak biegiem, tak wszystko szybko i na już...

    OdpowiedzUsuń