Zapewne każda z Was po porodzie spotkała się z bibułką jak ta poniżej. Ja również. Położna przyniosła mi ją do podpisania, dała ulotkę i poinformowała, że maluszkowi pobiorą krew - ot takie standardowe badania.
 

     Gdy zaszłam w ciążę przeżyłam niemałe zaskoczenie. Niby rozpoczęliśmy starania i w ogóle ale kiedy zobaczyłam te dwie kreseczki na teście moja pierwsza myśl brzmiała: "Ale jak to? Tak szybko?"
Tyle się teraz słyszy o parach, które latami starają się o dziecko. A jeżeli nie latami to przynajmniej  kilka miesięcy. Ja nie mogłam uwierzyć, że nam udało się za pierwszym razem :).
Gdy opadł już pierwszy szok, cieszyłam się jak małe dziecko. Tyle się na słuchałam o urokach bycia w ciąży. No bo przecież można jeść co się chce i nikt nie ma Ci za złe, że tyjesz - przecież w ciąży to normalne. W Twoim brzuszku rozwija się mała istotka. Ludzie z racji Twojego stanu są dla Ciebie milsi, przepuszczają Cię w kolejce, a koleżanki twierdziły, że ciąża to najlepszy okres w życiu.
 
     Dopiero, gdy przeżyłam okres ciąży mogę stwierdzić, jak bardzo moje wyobrażenia różniły się od rzeczywistości. W gruncie rzeczy bycie w ciąży jest czasem wspaniałym. Masz świadomość, że pod Twoim sercem rozwija się nowe życie. Nie da się opisać uczucia, które towarzyszy pierwszym ruchom malucha, tym delikatnym, a później coraz mocniejszym. Jednak mimo tych wszystkich cudowności, okresem najwspanialszym bym tego stanu nie nazwała. Moim zdaniem jest to czas trudny. Czas wielu zmian i czas na podejmowanie ważnych decyzji. Dlaczego to czas trudny? A no już wyjaśniam. Po:
 
  • pierwsze: Jest to czas zmian jakie zachodzą w naszym organizmie. Niektóre z nich wydają się nam korzystne - no bo np. powiększają się piersi ( a co z tymi, którzy i tak mają duże?:O) - inne trochę mniej. Kobieta musi poradzić sobie ze zmianami jakie zachodzą w jej ciele. Nieustannie powiększający się brzuszek przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu a z czasem przyprawia o spore nerwy gdy stajemy przed szafą i okazuje się, że już nie mamy co na siebie włożyć. No i oczywiście zmora każdej kobiety - rozstępy. Bywa, że całą ciążę się przed nimi chronisz, a pojawiają się w ostatnim czasie i to w najmniej oczekiwanym miejscu. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze burza hormonów (mój mąż miał już czasem dość), która powoduje, że drażni Cię wszystko dookoła, a płaczesz nawet na reklamach, które wcale nie są smutne (ale dziecko przytula mamusię). Dodatkowo czujesz jakbyś miała narkolepsję - możesz spać w każdym miejscu i o każdej porze - za to pod koniec ciąży, nie możesz spać wcale.
  • drugie: Nieustanne opinie ze strony innych. Pytania typu: "A ile to już przytyłaś? Bo ja to w ciąży przytyłam tyle co nic". "A kiedy w końcu rodzisz?". I te denerwujące komentarze: "Ale brzuch Ci urósł od ostatniego razu", "Jesteś wielka ale ślicznie wyglądasz", "A cera to Ci się pogorszyła/poprawiła", itp... Więc dobra rada dla wszystkich, którzy mają zamiar komentować osobę w ciąży - Powiedz jej, po prostu, że ładnie wygląda. A jeżeli to mija się z prawdą, a nie chcesz kłamać - nie komentuj, po prostu nie mów nic.
  • trzecie: I chyba to jest najważniejsze. Ciąża to nieustanna obawa o małą istotkę, która się w Tobie rozwija. Od samego początku zaczynając, martwisz się, czy bierzesz odpowiednie witaminy, no bo przecież od kwasu foliowego zależy funkcjonowanie mózgu Twojego maluszka. Gdy tylko poczujesz ból brzucha biegniesz do toalety sprawdzić, czy to nie jest krwawienie. Potem przychodzi pierwsze USG i obawa, czy wszystko jest w porządku? czy dzieciaczek prawidłowo się rozwija? Następnie kolejne badania, zmartwienia czy rośnie, czy przybiera na wadze. Gdy poczujesz już ruchy, dochodzą obawy w okresie gdy dziecko śpi, bo może wcale nie śpi tylko coś mu się stało i dlatego się nie rusza? Na koniec dochodzi KTG i znowu - niby uspokajające, bo słyszysz bicie serca maluszka, ale gdy akurat śpi straszą Cię zawężoną oscylacją. A gdy zdarzy się, że wyznaczony termin już minął a kruszynka nie przychodzi na świat każdego dnia jesteś jak chodzący kłębek nerwów i zastanawiasz się, kiedy w końcu będziecie razem. Do tego dochodzi jeszcze obawa która dociera do nas z mediów. Słyszeliście o kobiecie, która musiała urodzić martwe dziecko? Był to mój koszmar, który powracał do mnie każdego dnia, gdy zbliżał się już termin.
     Można by jeszcze wymieniać wiele innych wad i zalet. Jedno jest pewne. Mimo całej "wspaniałości" i "cudowności" bycia w ciąży, stan ten wcale taki nieziemski nie jest. Niemniej jednak, mała istotka, która pojawia się w życiu po tych 9 miesiącach wynagradza nam wszystko.
 
 
PS. Nie dajcie się zwieść. W ciąży wcale nie można jeść wszystkiego. Przecież tym co jemy odżywiamy też małą kruszynkę, więc musi to być posiłek wartościowy ;)