Białowieża trip

/
1 Comments

     Lato, słońce, urlop męża skłania do pobliskich wycieczek. Chociaż powiem szczerze, że słońce od ponad tygodnia nas nie rozpieszcza. Bo Afryka w Polsce to stanowczo za dużo. No ale nie ma co narzekać. Na naszą wycieczkę wybraliśmy się, gdy jeszcze pogoda była bardziej sprzyjająca.
     Decyzja spontaniczna. Mężowi pozostały dwa wolne dni. Ostatni - wiadomo leżenie ( o ile to możliwe z maluchem) do góry brzuchem i narzekanie jak to urlop szybko minął. W przedostatni więc dzień, postanowiliśmy, że nie ma co siedzieć w domu i trzeba korzystać póki nasz synek w miarę lubi podróże samochodem. Odległość niezbyt daleka, żeby można było pojechać i wrócić jednego dnia.
     Po śniadaniu szybkie pakowanie malucha. I w drogę! Mąż stwierdził, że nie ma co dwa razy tą samą drogą jechać, więc przed podróżą obadał alternatywę. Zwiedzimy trochę :) I tak jechaliśmy sobie podziwiając podlaskie wsie i miasteczka. Delektowaliśmy się spokojem i odpoczynkiem, bo nasz Tusiaczek spokojnie spał. Jechaliśmy i jechaliśmy, aż dotarliśmy do miejscowości, której na naszej mapie nie było! W dodatku, za duża, żeby kartografowie o niej zapomnieli.....Skąd w takim razie ona na naszej trasie?? no skąd!? Oczywiście - zgubiliśmy drogę.... Zresztą.... Można się było tego spodziewać, gdy zamiast trasę zapisać oglądamy ją tylko na mapie google :) Tak więc, zanim dotarliśmy na miejsce szukaliśmy drogi chyba jeszcze ze trzy razy, no ale kto nie lubi przygód:).
     W Białowieży jako pierwszy cel wybraliśmy drezyny. Nie powiem, że było łatwo, bo na drogowskazach chyba oszczędzają i brak jest jakiejkolwiek informacji. Na szczęście udało się nam tam dotrzeć i na nieszczęście na przejazd drezyną było się trzeba wcześniej umówić telefonicznie. Zostało nam więc tylko oglądanie.



 

 
(Jeżeli ktoś marzy o zjedzeniu obiadu na torach)
 
( Kto zgadnie co to??? )
 
      Kolejny nasz przystanek to Park Pałacowy z Muzeum Przyrodniczo - Leśnym. Park nie jest szczególnie miły dla wózków ponieważ nie mogliśmy znaleźć podjazdu. Swoja drogą dopiero na wychodnym okazało się to bezproblemowe. To co warto zwiedzić, zwłaszcza z dziećmi to z pewnością muzeum. Nie musimy wcale brać przewodnika. Będziemy wtedy słuchać nagrań, dotyczących każdej ekspozycji. Oprowadzać nas będzie pracownik muzeum, który i tak z chęcią udzieli nam odpowiedzi na pytania. A w muzeum co? Tak jak w nazwie - przyroda i las. Spotkamy tu więc warstwy lasu z żyjącymi w nich roślinami i zwierzętami. Odtworzone eksponaty są naturalnych rozmiarów, więc naprawdę warto się tu zatrzymać.
 
 
 
 
 
 
 
 
     Jak Białowieża to oczywiście żubry. Na trasie naszej wycieczki nie mogło zabraknąć Rezerwatu Pokazowego Żubrów. I tu muszę Wam powiedzieć, że trochę się zawiedliśmy. Gdy byliśmy tu po raz pierwszy, miejsce to zrobiło na nas pozytywne wrażenie. Obecnie jest po remoncie i jakoś już nie zachwyciło. Po pierwsze otwarte tylko do 17, co w wakacje, według mnie, jest stanowczo zbyt krótko. Bilet wstępu - 9 zł. raczej nie wart swojej ceny. Zwierzęta mają tu duże, ogrodzone tereny, co dla nich jest super sprawą. Dla zwiedzających jednak już niekoniecznie, bo może się zdarzyć, że po prostu nic nie zobaczymy. Ogólnie więc, jeżeli nastawiacie się na długie przyglądanie się różnorodnym zwierzętom, to nie polecam tego miejsca.
 
 
 
 
     Wracając już do domu odwiedziliśmy jeszcze pobliską miejscowość - Budy. Znajduje się tam bardzo ciekawy skansen. Miejsce idealne na odpoczynek i ucieczkę od codziennego miejskiego zgiełku. Zobaczcie sami.
 
 
 
 
(Co według mnie psuje urok tego miejsca? - Parasol z logo znanej marki piwa!!)
 
 
 



You may also like

1 komentarz:

  1. uwielbiamy pociągi, drezyny... również się na nie wkrótce wybieramy, ale u nas , na skraj bieszczad

    OdpowiedzUsuń